stran_nik's Journal
 
[Most Recent Entries] [Calendar View] [Friends View]

Wednesday, March 23rd, 2005

    Time Event
    11:37a
    ИХ ЛИЦА. (из Б.Лесьмяна)

    Лица их - как загадки, как тайнописанье,
    И засеяны грусти они семенами;
    Если пламени злого почуют касанье -
    Как ожогами, вспыхнут они письменами.

    И тогда они будут открыты для чтенья -
    При сиянии лунном, при свете денницы;
    Но кончина надежды - начало мученья,
    Так что лучше читать их с последней страницы.

    Вот одни - лишь с дневными припасами мёда
    В путь на много столетий собрались как боги;
    Выпив мёд – растянулись без сил на дороге,
    Позабыв с голодухи о цели похода.

    Те - за гроздьями вышли, верны уговору,
    Но на день оговорок они опоздали,
    К виноградному сбору явились не в пору,
    И лишь ветер в пустынных полях услыхали.

    И прекрасные песни безвременно вянут
    На губах у несчастных, кто с роком в разладе,
    И ни с кем целоваться те губы не станут,
    И печальные девы уходят в досаде.

    Есть такие, чьи души - как будто колдуньи;
    Призрак, схожий с собою, всё ищут по свету,
    Отражение ищут своё в полнолунье,
    Но подобье находят - а тождества нету!

    Оригинал:

    Bolesław Leśmian
    Ich oblicza

    Ich oblicza - to pisma tajemne, wstydliwe
    Treść smutku skrywające w niewidzialnym wsiewie.
    Dość je ognia szkarłatna podrażnić pokrzywą,
    By - sparzone - zjawiły swych liter zarzewie!

    Wtedy zbroją swe oczy miłości rozsądkiem,
    Można czytać je w świetle księżyca lub słońca,
    A że koniec nadziei jest zgrozy początkiem,
    Więc najlepiej je czytać z uśmiechem - od końca!

    Jedni, na dzień zaledwie mając zapas miodu,
    Wyszli w podroż na długich lat tysiąc, jak bogi -
    I wypiwszy miód do dna, w poprzek własnej drogi
    Pokładli się bezsilni od strachu i głodu!

    Drudzy na winobrania chwile umówioną
    Spóźnili się o całą niedomówień dobę,
    Gdy już ścięto owoce i nie zostawiono
    Nic, prócz wiatru, co ziewa na pustki żałobę!

    A innym, co się z losem pogodzić nie mogą,
    Pieśń na wardze skonała - tak dobrze zaczęta!
    Więc nie chcą taką wargą całować nikogo
    I - chmurni - omijają zdziwione dziewczęta...

    Tych dusze - to wróżbiarki, co w księżyca pełnię
    Z sennika wypatrują zjaw, swemu podobny,
    Ten sam prawie z pozoru, tak samo żałobny,
    Lecz zawsze tylko - prawie, a nigdy - zupełnie!
    11:38a
    ИХ ДЬЯВОЛ (из Б.Лесьмяна)

    Сатана их утратил азарт прегрешений,
    И огнем недоволен, и запахом серы.
    Стали чаще возвраты надежды и веры;
    Хохот тише; и реже успех искушений.

    Он мечтает добавить поболее жару,
    И бесцельно он бродит в своем размышленьи, -
    И его, как Селена в извечном вращеньи,
    Мысль печальная мучит - с тоскою на пару.

    Ищет факелу пламя их дьявол напрасно,
    Да и адскую краску, что флагу сгодится:
    Как же выбрать злодейство - злодею неясно;
    Этот выбор - как сабля, что в ножнах таится!

    Привередлив их дьявол - и связаны руки...
    Но он весел, как житель веселого рая, -
    Вспоминает счастливо он прежние трюки,
    На былые делишки, прищурясь, взирая.

    Он свободен, как бедный пастух в пасторали:
    Волен он воздержаться от злобной затеи;
    Эта воля - и ада, и пыток страшнее:
    И святых так нигде, никогда не пытали!

    Враг себе - прекратил он творить преступленья,
    Но надеется все же, что некогда сгубит
    Новой пыткой несчастных - пусть только полюбят
    Заколдованный круг и небесное пенье!..

    Вышивая одежды под звон колокольный,
    Чтобы выглядеть ангелов стойких не хуже,
    Этот трутень, паденьем победным довольный,
    Выпить неба остатки мечтает из лужи!

    Ибо дьявол, на ада разруху взирая,
    О небесном отныне мечтает величье;
    Лишь небесные ныне он носит обличья,
    Все различия с богом навеки стирая!

    Оригинал:

    Bolesław Leśmian
    Ich szatan

    Ich szatan, utraciwszy święty zapał grzechu,
    Lekceważy swe ognie trawiące i czary.
    Niespodziane wybuchy nadziei lub wiary
    Psują mu doskonałość szatańskiego śmiechu.

    Marząc nowe kuszenia i nowe chichoty,
    Wlóczy się, jak bez celu, ten łotr zadumany -
    I jakoby księżyca niezmienne odmiany,
    Trapi go myśl, krążąca dokoła tęsknoty...

    Próżno szuka płomienia dla swojej pochodni
    I barwy dość piekielnej dla świetnych sztandarów:
    Chwiejność grzechu samego, trudny wybór zbrodni
    Igra mieczem, wiszącym u boku zamiarów!

    Więc wybrednie bezczynny, a pełen olśnienia,
    Jak wniebowstępujący na wieczną weselność -
    Okiem, chciwie zmrużonym, z rozkoszą ocenia
    Swych odświętnych wywczasów ochoczość i dzielność!

    Ich szatan, utraciwszy święty zapał grzechu,
    Lekceważy swe ognie trawiące i czary.
    Niespodziane wybuchy nadziei lub wiary
    Psują mu doskonałość szatańskiego śmiechu.

    Marząc nowe kuszenia i nowe chichoty,
    Wlóczy się, jak bez celu, ten łotr zadumany -
    I jakoby księżyca niezmienne odmiany,
    Trapi go myśl, krążąca dokoła tęsknoty...

    Próżno szuka płomienia dla swojej pochodni
    I barwy dość piekielnej dla świetnych sztandarów:
    Chwiejność grzechu samego, trudny wybór zbrodni
    Igra mieczem, wiszącym u boku zamiarów!

    Więc wybrednie bezczynny, a pełen olśnienia,
    Jak wniebowstępujący na wieczną weselność -
    Okiem, chciwie zmrużonym, z rozkoszą ocenia
    Swych odświętnych wywczasów ochoczość i dzielność!

    Bo w pazurach swobody, pozornie pastuszej,
    W usilnym niewkraczaniu we własne bezedno -
    Tkwi niejedna tortura i piekło niejedno,
    Godne nawet najbardziej nieśmiertelnej duszy!

    On wie o tym - ów śmiały wróg samego siebie!
    I tym właśnie, iż wszelkich poniechał zabiegów,
    Gotuje nowe męki dla nowych szeregów
    Czcicieli kół zaklętych i pląsów po niebie!...

    Na wzór mężnych serafów haftując swe szaty
    Dzwonnym złotem tryumfów - ten truteń obłoczny,
    Wsłuchany w swych upadków zwycięskie wiwaty,
    Resztki nieba rad wyssać z kałuży po mrocznej!...

    Bo w zmierzch piekieł zużytych wzierając niechętnie,
    Śni idylle niebiańskie, a chytrze swe lice
    Odmładzając w błękitach - pradawną różnicę
    Między sobą a bogiem niweczy doszczętnie!...

    << Previous Day 2005/03/23
    [Calendar]
    Next Day >>

About LJ.Rossia.org