| |||
![]()
|
![]() ![]() |
![]()
Zbladła twarz Don Żuana, gdy w ulicznym mroku... Болеслав Лесьмян * * * Побледнел Дон Жуан, вдруг завидев повозку С собственным телом – его хоронят, не тезку, И забыл разницу между идущим телом Своим и тем, что в гробу, все мертвое в белом. Понял их тождество – упряжка неслась быстро, А ему казалось, что все топчется близко. Собирался почить в бозе, но ясно видит, Что Бог – не ночлег, и что почить в нем не выйдет. Смертной дрожи гордо в упор: нет, не покаюсь! Слышал: «Спи вечным сном», но нет, не спал покамест. Шел все быстрей, гнала вдаль посмертная ночка. «Спи вечным сном» - нет никакого сна и точка. «Счастливец, отмучился» говорили рядом, А он все шел, в загробный мрак упершись взглядом, В мир, где первый фантом – последнее дыханье. И новое настает, иное страданье. Колокола вовсю, но звук остановился. Мимо живые – он сквозь, не посторонился. Колокола, похороны – как все нелепо. И умершими глазами обводит небо. Zbladła twarz Don Żuana, gdy w ulicznym mroku Spotkał swój własny pogrzeb, i przynaglił kroku. I zatracił różnicę między ciałem w ruchu A tym drugim, co legło w trumiennym zaduchu. Czuł tożsamosć obojga - orszak szedł pospiesznie, A jemu się zdawało, że w miejscu tkwi smiesznie. Czekał, aż usnie w Bogu, lecz stwierdził naocznie, Że Bóg nie jest - noclegiem - i że już nie spocznie. Pogarda na smiertelne odpowiadał dreszcze. "Śpi snem wiecznym" - szeptano, ale nie spał jeszcze. Szedł coraz bezpowrotniej - w pozgonnym rozpędzie. "Śpi snem wiecznym..." Snu nie ma i nigdy nie będzie! "Szczęsliwy! Już nie cierpi!" - tak mówiono wkoło - A on w swiat trosk mogilnych kroczył niewesoło, W swiat, gdzie pierwsza ułuda jest ostatnie tchnienie - I zaczęło się nowe - niezależne cierpienie. Dzwony jeszcze dzwoniły. Nie słychać ich wcale. Szli ludzie - dotad żywi...Minał ich niedbale. Czczosć dzwonów i daremnosć zrozumiał pogrzebu. I zmarłymi oczyma przygladał się niebu. |
|||||||||||||
![]() |
![]() |