|
| |||
|
|
Немного стихов. Колдовская баллада Ballada czarnoksięska Tadeusz Gajcy Pod sierpem żółtej źrenicy ludzkiej, jastrzębiej czy kociej, na słowie wyjętym z gwiazdozbiorów nocnych żałobny utknął paznokieć. Rysę na dźwięku słowa zaznaczył mocno aż do krwi i sokiem tym począł rysować wzory substancji modrych. Pod pokrywą z martwego srebra zakipiała woda baśniowa i burzyły się zioła, skręcały aż gestem musiał prostować. Brwi skupiły tu noc gęstą nazbyt, język świecy się zwijał i kruszył, u pułapu nie większy od gwiazdy pająk liczył zielone sekundy. Tylko w dzbanie o szyi ciasnej korek nucił i parą porastał - wtedy światła na klonach pogasły i Agata wracała do miasta. W kruczych rękach dusiła dzieciątko, że skrzypiało jak mróz lub konar, a sośnina wołała słodko, biały księżyc na ręce spoglądał - O Agato niedobra - posłuchaj: pluszcze palec po wodzie jak wiosło, słowo ujął - i zjawa nieludzka pod żałobnym się kłębi paznokciem. Jeszcze chwila - i przestanie rzęzić jak twe dziecko złamane w zaroślach, o Agato niedobra - A źrenicą był księżyc - więc zadumę przemień i obraz. Jeszcze chwila - w dzbanie żółty mały człowiek jak kaczeniec. Добавить комментарий: |
||||